Był u nas koci Mikołaj i zostawił nam prezenty 😉 Nie przypuszczaliśmy, że coś od Mikołaja dostaniemy, bo mamy świadomość tego, że nie zawsze jesteśmy grzeczni. Od czasu jak jesteśmy z naszym człowiekiem udało nam się parę rzeczy zniszczyć (między innymi powiększyliśmy liczbę elementów jego ulubionego serwisu do herbaty jak zrobiliśmy sobie z tacy tratwę i przy spadaniu z wodospadu poodpadały uszka od filiżanek) i prowadzimy z nim wojnę o prawo do dracenizmu. Teraz nam to już przeszło, ale przez klika tygodni codziennie dekorowaliśmy nasz dom, w tym łóżko człowieka, ziemią z doniczek i wyciągniętymi z ziemi roślinami. Od czasu do czasu korzystamy bez zgody z jego komórki lub komunikatora internetowego i zdarza się nam wyłączyć komputer jak człowiek pracuje. Jeździmy mu na grzbiecie jak szuka na czworaka ukrytych przez nas kluczy, pendrive czy okularów. Raz zabarykadowaliśmy drzwi wejściowe i nie chcieliśmy wpuścić go do domu. Może koci Mikołaj kieruje się innymi zasadami niż ludzki Mikołaj.
Nie wiemy jak to jest możliwe, że nie widzieliśmy Mikołaja, ponieważ bardzo czujnie śpimy, zwłaszcza w nocy. No nawet nie śpimy całą noc, bo około drugiej w nocy przychodzi nam ochota na zabawę. Żałujemy, że go nie widzieliśmy, ale wiemy jak wygląda, bo zostawił nam swoją „wizytówkę” – maskotkę.
Pierwszy raz dostaliśmy prezent i nie za bardzo potrafiliśmy sobie poradzić z jego odpakowaniem, ale zrobiliśmy dziurę w torbie i jakoś się udało. Nie wiemy tylko jak się to stało, że Set sam się spakował zamiast wyjąć prezenty.
W torbie od Mikołaja znaleźliśmy jego podobiznę – maskotkę, skarpetę z zabawkami i po paczce naszych ulubionych Catessów (kocie cukierki). Z odpakowaniem Mikołaja wspólnymi siłami sobie poradziliśmy, skarpetę i Catessy pomógł nam otworzyć człowiek. Z Catessami to nawet trochę się zirytowaliśmy, bo wydzielił nam po parę sztuk i schował resztę a przecież dostaliśmy je w prezencie od Mikołaja. No, ale szybo nam irytacja przeszła, bo zajęliśmy się zabawkami.
Zabawki, które znaleźliśmy w skarpecie, jak na święta przystało, są błyszczące, dźwięczące i w radosnych kolorach. Oprócz piłek i myszek dostaliśmy świąteczną laskę z kocimiętką, szeleszczącego cukierka z kocimiętką, filcowego bałwana i pluszową gwiazdkę z satynową wstążką. Nigdy nie dostaliśmy na raz tyle zabawek i nie wiedzieliśmy, czym się najpierw bawić.
Bywa, że ludzie zastanawiają się czy domowym milusińskim powinno się robić prezenty świąteczne. Niektórzy, dotyczy to przede wszystkim tych, którzy nie mieszkają ze zwierzakiem, uważają to zachowanie w złym guście. To oczywiście indywidualna sprawa każdego człowieka, jaki ma pogląd na ten temat. Z tego, co wiemy z opowiadań, w domu rodzinnym naszego człowieka zwierzęta zawsze były traktowane, jak członkowie rodziny i tak jak pozostali członkowie rodziny dostawały okazjonalne prezenty. Wydaje się nam, że taki zwyczaj jest bardzo sympatyczny i podkreśla, że kot (czy inny zwierzak) jest członkiem rodziny. Zwłaszcza, gdy w rodzinie są małe dzieci warto praktykować taki zwyczaj, ponieważ dziecko wyrasta w poszanowaniu dla zwierząt, uświadamia sobie, że kot (czy inne zwierzę) nie jest zabawką a istotą żywą, której człowiek jest winien poszanowanie, ochronę i opiekę. Podkreślanie, że kot (czy inne zwierzę) jest członkiem rodziny sprawi, że dorosłe dziecko nie będzie sobie wyobrażało własnej rodziny bez jakiegoś zwierzaka. Nie wyrzuci też na bruk czy odda do schroniska po jakimś czasie zwierzaka, jeśli go adoptuje, bo na bruk rodziny się nie wyrzuca (pomijamy rodziny patologiczne). Prezent dla kota nie musi nie wiadomo ile kosztować. Wystarczy przecież jakaś zabawka (nawet piłka pingpongowa za 50 groszy) lub koci przysmak – polecamy nasze ulubione (nasz przyjaciel Oliwierek też jest ich fanem) kiełbaski Winstona, które w zestawie 10 sztuk można kupić za niecałe pięć złotych a często są promowane i tańsze o 1 zł. (produkty Winstona dostępne są wyłącznie w sklepach Rossman). Ponoć Mikołaj kupował kocie skarpety z 10 sztukami zabawek (takie jak dostaliśmy my), za 17 zł. Czyli jedna zabawka kosztowała go niecałe 1,70 zł., bo jeszcze dochodzi koszt skarpety. A tak na prawdę nie ważny jest prezent a symbol i to, że kot ma człowieka, który go kocha i którego on może kochać. Jeśli nie mieszkasz Człowieku z kotem a usłyszysz, że Twoi znajomi zrobili kotom (czy innym domowym zwierzakom) prezenty świąteczne nie dziw się – prezenty robi się najbliższym a kot (czy inny domowy milusiński) należy do tej grupy.
My cieszymy się, że był u nas Mikołaj i zastanawiamy się czy przyjdzie do nas Aniołek. Na wszelki wypadek staramy się być grzeczni, bo nie wiemy czy Aniołek nie podchodzi bardziej rygorystycznie niż Mikołaj do kociej grzeczności.
PS. Pamiętajcie prosimy, że koty i inne zwierzęta nie nadają się na prezenty świąteczne.
Set & Thot