Wielokrotnie pisaliśmy już o tym, że nie lubimy jak dostajemy od naszego albo innego zaprzyjaźnionego człowieka kocie łakocie a nasz człowiek nam je zabiera i wydziela. Nawet jak przynosili nam je Koci Mikołaj, Aniołek i Pijany Zając Wielkanocny to nam je zabrał ;( Pisaliśmy też już o tym, że powiedzenie „co się daje to się nie odbiera” powinno zostać zmodyfikowane i brzmieć „co się daje to się nie odbiera a tym bardziej nie wydziela”.
Dorośli ludzie jedzą sobie tyle łakoci ile chcą a jak koty albo inne domowe zwierzaki dostają łakocie to się im zbiera i wydziela po parę sztuk. To samo dotyczy dzieci. Na przykład Mikołaj przynosi dziecku słodycze a rodzice mu je zabierają i wydzielają. Czy Mikołaj dał im jakieś upoważnienie do tego? A może ludzie naoglądali się filmów z czasów PRL-u i bawią się w sprzedawców ówczesnych sklepów, kiedy to wydzielano towar? Niekiedy obawiamy się, że nasz człowiek tak się rozpędzi, że miski nam przykręci śrubami do podłogi. Na szczęście nie używamy łyżek, więc nie musi ich na łańcuchy dawać, ale istnieje ryzyko, że na lodówce przyklei nasze zdjęcia i napisze „Tych panów nie obsługujemy”.
Od dawna walczymy z tym odbieraniem nam łakoci i sprawdzamy, gdzie człowiek je ukrywa a potem polujemy na nie. Człowiek, mówi, że kradniemy łakocie. A my się pytamy, jak można kraść coś, co się dostało? Tak właściwie to on nam kradnie naszą własność a my ją obieramy! W odzyskiwaniu naszej własności wyspecjalizował się Set. Jest on kocim Robin Hoodem a nie jakimś tam podrzędnym złodziejaszkiem.
Set doszedł w odzyskiwaniu naszej własności do takiej perfekcji, że nawet duże plastikowe pudełko ze smakołykami Smilla potrafi przenieść. Gorzej wychodzi nam otwieranie tych pudełek, ale raz już nam się udało, więc z pewnością dojedziemy do tego jak się je otwiera.
Nie za bardzo radzimy sobie także z otwieraniem kocich kiełbasek, ponieważ każda kiełbaska zapakowana jest w torebkę z grubej folii aluminiowej. Folię udaje nam się pogryźć, ale nie umiemy wyjąć tej kiełbaski, więc nadgryzamy tylko to, co się da. Człowiek mówi potem, że wygląda to tak jakby się myszy do niej dorwały. Problem mamy też z otwarciem pasty odtłaczającej, którą bardzo lubimy. Najpierw dobieramy się do pudełka, ale jak przypomnimy sobie, że w środku jest tubka z metalu rezygnujemy, bo z nią sobie nie poradzimy. Do perfekcji za to doszliśmy w otwieraniu Catessów. Kiedyś w nocy jak człowiek spał spałaszowaliśmy cukierki z 3 opakowań.
Kocie łakocie dostajemy nie tylko z jakiejś okazji, ale codziennie człowiek daje nam jakiś smakołyk. Łakocie przynosi do nas kurier wraz z innym kocimi zakupami, takimi jak np. żwirek i kocia karma. Jak przyjdzie kurier od razu wiemy, że w pudle są produkty dla nas a w tym smakołyki więc od razu zabieramy się do otwarcia pudła i wypakowania łakoci. Człowiek marudzi, że przeszkadzamy mu w wypakowaniu zawartości pudła i to on to wszystko kupił a nie my. Po pierwsze nie przeszkadzamy, a sprawdzamy czy w pudle nie ma jakiś niebezpiecznych ładunków, groźnych owadów czy tez węży. Po drugie w pudle są artykuły dla nas, więc je wypakowujemy. Po trzecie, jeśli się czepia, że on to wszystko kupił to proszę bardzo niech sobie je kocie puszki, my chętnie zajmiemy się jego jedzeniem. Ze żwirku też może korzystać, ciekawe tylko gdzie kupi taką dużą kuwetę.
Mnie tez parę razy udało się odzyskać kocie smakołyki, ale robię to zdecydowanie rzadziej niż Set. Raz udało mi się nawet otworzyć dużą paczkę suchej karmy Smilla, bo pochłaniała podobnie jak łakocie tej firmy. Hm… teraz się tak zastanawiam… Set urodził się w górach, więc może nie jest kocim Robin Hoodem a kocim Janosikiem? A może Ondraszkiem, bo urodził się w Beskidach? Sam już nie wiem, jak to jest z nim, ale najważniejsze, że dzięki niemu udaje się nam odzyska naszą własność i od czasu do czasu najeść do woli kocich łakoci.
Niech kot będzie z Wami
Thot